Hausbotem do Modlina Drukuj
Wpisany przez Dziadek Funio   
niedziela, 11 lipca 2010 12:55

Hausbotem do Modlina

  

Niżej opisany, dziennikarski rejs miał miejsce pod koniec kwietnia 2010 roku. Jakoś nie „powiesiłem” tego tekstu wcześniej, bo Wisła pokazała, że jest dzika, bardzo dzika. Tragedie wielu ludzi przez nią spowodowane nie pozwoliły mi pisać o naszej „Królowej Polskich Rzek” pozytywnie. Tymczasem jest Ona, mimo wszystko piękna, choć groźna …
 O hausbotach – pływających domkach – już pisaliśmy kilkakrotnie. Hausbot - proponuję taką przyjąć nazwę, bo jakoś pływający dom czy też, wodny domek lub domowa łódź albo łodziodom, jakoś źle brzmi.
 

Tym razem popłynęliśmy – warszawscy dziennikarze -  na krótki, bo tylko dwudniowy rejs z Warszawy do Modlina i z powrotem. Start z przystani WTW, tuż przy Trasie Łazienkowskiej. Tam właśnie jest baza hausbotów Żeglugi Wiślanej Łukasza Krajewskiego. Było nas trzy łodzie, każda po 6 - 7 osób załogi (tyle jest koi – miejsc do spania – na każdej łodzi). Niezła wyprawa. Po drodze widzieliśmy bardzo już zaawansowaną budowę Mostu Północnego, który połączy warszawskie Bielany z Tarchominem, przepiękne dzikie plaże, licznych wędkarzy i po prostu wspaniałą dziką przyrodę bardzo z rzeką Wisłą związaną. Nim dopłynęliśmy do Modlina w tzw. między czasie, odbyliśmy (brzydkie słowo) mały piknik, a kiełbaski z ogniska na dzikim wiślanym brzegu (który wkrótce potem został zalany przez powódź) smakowały znakomicie. Doszliśmy do „portu” w Modlinie późno po południu. Cały rejs trwał ok. 5,5 godziny „czystego” płynięcia. Szybko, bo z prądem rzeki. W Modlińskiej Twierdzy, która jest wystawiona na sprzedaż, nie mogąc znaleźć nabywcy i to nie dlatego, że cena zbyt wygórowana, ale dlatego, że nikt nie ma pomysłu co z tak wielkim, naprawdę wielkim obiektem zrobić. Mniejsze co smakowitsze kąski zostały już „sprywatyzowane”, odwiedziliśmy jedną taką odrestaurowaną część, zaadaptowaną na restaurację w stylu PRL-owsko – radzieckiej kantyny oficerskiej. Manu jest tam oprawione w stare oficerskie mapniki, na ścianach wiszą kabury od pistoletów itp. Restauracja Brama Ostrołęcka (bo tak się to nazywa) oferuje niezły jadłospis, a i napić się też tam można…

 

 

alt alt
alt alt
alt alt
alt alt
alt alt
alt alt
alt alt


Nasz gospodarz, Łukasz Krajewski, właściciel Żeglugi Wiślanej i całej jej floty hausbotów zorganizował prezentację, w której pokazał ofertę swojej firmy. A są to:  rejs hausbotami po Wiśle od Krakowa do Gdańska (lub odwrotnie). Całą trasę można przepłynąć w miesiąc lub też etapami, podzieloną na cztery tygodniowe odcinki. Kwestia dogadania. Wszystko wg woli klientów. Następna oferta to rejs po Pętli Żuławskiej, o której możecie przeczytać na stronach portalu „Babcia Polka” w zakładce „Przyjemności”, w podzakładce „Sport – Turystyka”. Spokojne opłynięcie całej Pętli Żuławskiej trwa tydzień, a można ten rejs urozmaicić wpływając w kanał elbląski dając się „Śluzować” po starej zabytkowej pochylni.

W ramach krótkiej, dwudniowej imprezy (zwanej współcześnie iwentem)  mieliśmy, my dziennikarze, rejs z Warszawy do i z Modlina, nocleg na łodziach oraz poranne zwiedzanie Twierdzy Modlin. Zwiedzanie dokładne, z przewodnikiem trwa ok.siedmiu godzin. My wybraliśmy wariant skrócony – trzygodzinny. Twierdzę można zwiedzać na piechotę lub rowerami. Nasze hausboty w takie rowery są zaopatrzone.

Twierdza Modlin to przeogromny obiekt. Stacjonowało w nim ok. 20 tys. wojska. Własne piekarnie, masarnie, port zaopatrzeniowy, stare silosy zbożowe, magazyny, zbrojownie, strzelnice. Po prostu samowystarczalne, duże miasto. (dla przykładu – cała gmina Ruciane – Nida na Mazurach, to zaledwie 10 tys. mieszkańców). Aż szkoda, że to wszystko idzie pomału w ruinę, niestety.

Taka jak ta nasza wyprawa to wspaniały pomysł na, ostatnio bardzo modne, wycieczki integracyjne. Wystarczy skontaktować się z Żeglugą Wiślaną bezpośrednio (www.zeglugawislana.pl tel.+48 32 6150286) lub z firmą Punt (tel.+48 22 4468380) która ją reprezentuje w Warszawie www.punt.pl  lub www.barki.pl i zamówić łódki. Z Warszawy startuje się , jak już pisałem z przystani na Cyplu Czerniakowskim, a w Gdańsku – Pętla Żuławska – z mariny przy starym żurawiu na Gdańskiej Starówce. Gorąco polecam.
 

Zrzędliwy Dziadek Funio

Poprawiony: wtorek, 07 stycznia 2014 13:29