Zapach miejsc intymnych Drukuj Email
Wpisany przez Zofia Zubczewska   
środa, 10 lutego 2016 13:08

Zapach miejsc intymnych


Odwaga z jaką fachowcy poruszają sprawy delikatnej natury, imponuje mi, dlatego z (prawie) dorównującą im otwartością zaczynam ten artykuł, zapowiadając, że będzie w nim mowa o tym, co zrobić aby zapach wydzieliny z pochwy był atrakcyjny.

 

Zagadnienie to zostało potraktowane na prawdę lekko, w okolicznościach, na pozór nie pasujących do omawianego tematu, bo podczas „dziennikarskiego śniadania”. Konsumowaliśmy więc omlety oraz zdrowe sałatki, popijali sokami świeżo wyciskanymi, chłonąc jednocześnie wiedzę o tym, czym powinna pachnieć kobieta, zwłaszcza całkiem rozebrana. A jeśli tym czymś nie pachnie, to jakie z tego mogą wyniknąć konsekwencje. Spotkanie zorganizowała firma Glenmark.

Co może zmysł węchu
Przede wszystkim może pomóc w wyborze odpowiedniego dla nas partnera. Jedna z zaproszonych na konferencję prelegentów, pani Izabela Jąderek psycholog, seksuolog oraz wykładowca akademicki, przypomniała na wstępie, bardzo już znane badanie naukowe, polegające na wąchaniu koszulek kobiecych przez mężczyzn. Otóż panom najprzyjemniej pachniały koszulki pań będących w trakcie owulacji. Zapach ten wyraźnie ich pobudzał, czego dowodem był fakt, że w ślinie wąchających podnosił się poziom testosteronu. Bielizna pań będących w innych fazach cyklu menstruacyjnego, nie wywierała na panach wrażenia.
– Im bardziej pozytywne skojarzenia towarzyszą wydzielanym zapachom, tym korzystniejsze wrażenie wywierane jest na potencjalnych partnerach – mówiła dr. Jąderek. - Czasem przyczyną oddalenia się partnerów, narastającej niechęci do seksualnych kontaktów jest właśnie nieprzyjemny zapach miejsc intymnych. Swojego naturalnego zapachu często nie jesteśmy w stanie sami wyczuć – zwykle jest ona dla nas bezwonny. Dopiero osoby nam bliskie zwracają uwagę, jak on jest ważny we wzajemnych kontaktach. Jeśli jest przyjemny, potrafi dać ukojenie, zbliża, a w seksie potęguje doznania erotyczne.

Każda pochwa pachnie nieco inaczej
...usłyszałam w dalszej części „dziennikarskiego śniadania”, jednak wspólną cechą atrakcyjnego zapachu miejsc intymnych jest woń świeżości, kojarzący się ze zdrowiem. Niestety, nie uzyskałam bardziej konkretnej informacji na temat czym pachnie owa świeżość. Czy ma to być „morska bryza” , „ japoński ogród”, „świeżo skoszona trawa”? Nie wiem. Co gorsza nie wiedzą też naukowcy. Odniosłam wrażenie, że opisując ów zapach, wolą mówić o smaku: - Badania wskazują – poinformowała nas bowiem pani Jąderek – że zdrowo pachnące narządy płciowe są lekko słone, z mlecznym posmakiem. Taki zapach jest naturalnym afrodyzjakiem. (...) Zachęca do jeszcze większej intymności, by w rezultacie doprowadzić do jednej z jej najwyższych form, na jaką para może się zdecydować, czyli seksu oralnego.
Nie ważne więc zapach, czy smak, najważniejsze, że wszystko dobrze się kończy - pomyślałam w tym miejscu prelekcji. Pamiętając jednak, że z artykułu, który napiszę powinna wyniknąć porada, zaczęłam się zastanawiać, czy po to, by poznać zapach konkretnej pochwy, nie należałoby ją najpierw spróbować. Chciałam nawet zapytać, czy taka właśnie powinna być kolejność czynności w trakcie aktu seksualnego, ale jakoś się na to nie zdobyłam. Doszłam do wniosku, że w moim wieku byłoby to niestosowne pytanie. I dobrze zrobiłam, gdyż w ciągu następnych minut spotkania, zwłaszcza gdy do dyskusji włączył się pan dr. Grzegorz Południewski, ginekolog, wyłowiłam informację, że babcie pachną neutralnie, o ile odpowiednio dbają o higienę.

Kobiety, które ładnie pachną, wywierają dobre wrażenie
Każdy chyba wie, że ładny zapach kojarzy się z urodą. Bywa jednak tak, że mimo wrodzonej urody oraz starannych zabiegów higienicznych, nie rozsiewamy wokół siebie miłych woni. Najgorsze co może kobietę spotkać to zarzut, że czuć od niej rybą. Co zrobić z tym strasznym zapachem?
- Zgłosić się do ginekologa – odpowiedział zdecydowanie dr. Południewski. - „Rybi” zapach w połączeniu z kleistą, serowatą wydzieliną z pochwy świadczy o infekcji, którą stosunkowo łatwo jest wyleczyć. Infekcja ta, nie leczona, może zamienić się w poważną dolegliwość, prowadzącą nawet do niepłodności. W dodatku przez cały czas jej trwania, nie pozwala o sobie zapomnieć, gdyż nie pachnie pięknie.
Inny problem mają kobiety zdrowe, ale bardzo aktywne, pozostają poza domem przez 10 i więcej godzin. Pracują, wieczorem idą na siłownie, następnie na spotkanie towarzyskie i cały czas pragną czuć się świeżo.

Czy jest to osiągalne?
Na pytanie to odpowiedziała pani Sylwia Ludwin, reprezentująca firmę Glenmark. Mówiła o produktach do higieny intymnej marki Femma. Produkty te mają specjalny skład chroniący naturalne środowisko biologiczne pochwy. W takim środowisku bytują dobroczynne bakterie, pałeczki Lactobacillus, broniące pochwę przed chorobotwórczymi drobnoustrojami: grzybami i bakteriami. Produkty te zawierają kwas mlekowy, który pomaga utrzymać właściwie pH skóry, prebiotyk inulinę, przywracający równowagę flory bakteryjnej oraz substancje nawilżające i pielęgnujące skórę miejsc intymnych. Jeśli do higieny intymnej stosować będziemy nie odpowiednie środki, zwłaszcza bakteriobójcze, zniszczymy pałeczki Lactobacillus, narażając się tym samym na infekcje, a infekcjom towarzyszyć może straszny, rybi zapach. – W każdej damskiej torebce zmieści się „mgiełka do higieny intymnej” - mówiła pani Sylwia. – Mgiełka delikatnie nawilża skórę miejsc intymnych i skutecznie neutralizuje nieprzyjemny zapach. Przydaje się w każdej sytuacji: w pracy, w podróży, podczas upalnych dni, w czasie miesiączki, po wyjściu z siłowni, przed randką. Można ją stosować bezpośrednio na skórę, bieliznę lub wkładkę higieniczną.
Nowym i praktycznym produktem są też chusteczki do higieny intymnej pakowane w małe paczuszki, łatwo mieszczące się w torebce. Neutralizują nieprzyjemny zapach, pielęgnują skórę i przywracają uczucie świeżości. Zaletą tych wszystkich produktów jest również ich nie wysoka cena – kilkanaście złotych za opakowanie. Doprawdy warto z nich korzystać, nawet gdy nie biega się cały dzień po mieście. Wypróbowałam je na sobie. Po zjedzeniu „dziennikarskiego śniadania” dostałam bowiem w prezencie „mgiełkę”. Siedzę teraz w domu na emeryturze i jak mi się przypomni, to popsikam sobie „mgiełką”. Pachnie łagodnie lawendą. Miło nawilża i w ogóle dobrze mi robi. Niby nic wielkiego (opakowanie ma tylko 75 ml objętości), niby nic kosztownego (sugerowana cena – 16 zł), a cieszy. Doprawdy nie wiem dlaczego ludzie w moim wieku mawiają, że dawniej było lepiej. Jak to lepiej? Przecież środki do higieny intymnej wtedy w ogóle nie istniały!


Tekst: Zofia Zubczewska
Zdjęcia: Stefan Zubczewski

Poprawiony: środa, 10 lutego 2016 13:29