Ostatnie lata życia Drukuj Email
Wpisany przez Zofia Zubczewska   
piątek, 13 lutego 2015 23:57

Ostatnie lata życia

Modne się stało ostatnio zawołanie „zdrowa starość" – podoba mi się to hasło, staram się wcielać je w życie ( wbrew wysiłkom NFZ) lecz wiem, że nawet najzdrowsza starość musi się skończyć. Wiadomo czym. Biorę również pod uwagę to, że przed śmiercią stanę się niesamodzielna (choć, oczywiście wolałabym, aby mnie to ominęło). Wiem jak taka niesamodzielność wygląda.

Dr Małgorzata Gałązka-Sobotka z Uczelni Łazarskiego:

Polacy odchodzą od familiocentrycznego modelu rodziny. Liczba gospodarstw domowych z licznym potomstwem (ponad dwoje dzieci) w ostatnich latach zmniejszyła się, wzrasta liczba osób samotnych. Według danych GUS z 2011 roku liczba syngli (panien i kawalerów powyżej 15 roku życia) również rośnie, wynosiła 27%.

Pielęgnowałam swoją mamę, gdy już nie mogła wstawać z łóżka. Trwało to tylko kilka miesięcy, mama ważyła tylko 36 kilogramów i nie na mnie spoczywał codzienny trud doglądania jej (przyjeżdżałam na dyżury), lecz na moim bracie, mimo to nadwyrężyłam sobie kręgosłup, co do dzisiaj odczuwam. Przewijanie własnej matki jest doświadczeniem, którego nie podejmuję się opisać. Wiem jednak na pewno, że nie chcę, aby moje dzieci mnie przewijały, jeśli stanie się to konieczne. Mają zapowiedziane, iż w razie, gdybym się rozsypała muszą mnieumieścić w domu stałej opieki nad staruszkami. Sądzę, że jestem psychicznie przygotowana na przeprowadzkę do takiej placówki. Gorzej z finansami, choć będąc emerytką z tzw. starego portfela otrzymuję świadczenia w wysokości, na którą nie mogą liczyć moje dzieci (jak wynika z prognoz).Śledzę więc uważnie rozwój usług w „obszarze gospodarki senioralnej" jak to, z biurokratycznym wdziękiem, określa się inwestowanie w opiekę nad ludźmi starymi, dlatego też udałam się na konferencję prasową zatytułowaną „Ośrodki opieki długoterminowej w świadomości Polaków – Opinie i wyzwania".


Opinie i wyzwania

Prof.dr hab. Piotr Błędowski, Szkoła Główna Handlowa:

Okres trwania opieki nad seniorami niespotykanie wydłużył się, w związku z wydłużeniem lat życia. Ciężar opieki rodzinnej staje się niemożliwy do udźwignięcia. Opiekunowie rezygnują z rozwoju zawodowego co zmniejsza ich zarobki lub nawet tracą pracę (63 % ankietowanych wskazało na ten aspekt). Opiekunowie wpadają w depresję, pojawiają się kryzysy w rodzinie (59%) zmuszeni są do ograniczania kontaktów towarzyskich, co nie poprawia ich samopoczucia. Dlatego pomoc dla starszych osób niesamodzielnych, powinna być jednocześnie wsparciem dla opiekunów rodzinnych.


Na zlecenie MEDI-system w dniach 10-15 września 2014 roku przeprowadzono badania opinii społecznej na temat opieki długoterminowej; rodzaju i jakości tej opieki oraz naszego stosunku do niej. Badanie potwierdziło, że decydując o opiece nad niesamodzielnym krewnym najczęściej wybieramy opiekę rodziny. Tak jest w Polsce od „zawsze". Rodzinę, o ile ją na to stać, wspiera wynajmowany pomocnik (gosposia, rzadziej pielęgniarka). Nowością jest to, że co raz częściej akceptujemy ośrodki opieki długoterminowej, czyli domy dla starych ludzi, jako miejsca pobytu dla naszych bliskich (44 proc. respondentów wypowiedziało się za taka kceptacją), a zwłaszcza dla samych siebie. Najczęściej wskazywanym argumentem przemawiającym za placówką była obawa, że nie będziemy umieli zapewnić odpowiedniej opieki oraz rehabilitacji (62 proc.) naszemu bliskiemu, a następnie (40 proc.) brak możliwości pogodzenia obowiązków zawodowych i dotychczasowego trybu życia ze stałą opieką nad nim. Bardzo ciekawe wydaje mi się spostrzeżenie, że aż 57 procent osób, które w przeszłości miały do czynienia z ośrodkiem opieki długoterminowej jako opiekunowie własnej matki czy ojca, chciałyby skorzystać z jego usług osobiście, gdy nadejdzie ku temu czas. Więcej. Co trzeci badany, który nigdy nie stanął przed takim wyborem albo niegdyś zdecydował się na opiekę rodziny bądź pielęgniarki, także skłania się ku opcji ośrodka opieki. Jest to wyraźna zmiana myślenia o własnej starości, o decydowaniu o niej wtedy, gdy jeszcze jesteśmy w stanie to robić. Mojej mamie, nie mówiąc o babci, do głowy by nie przyszło, że może na starość, na własne życzenie, przenieść się do „domu starców". Ja o takiej ewentualności myślę bardzo poważnie, widząc w niej więcej dobrych stron niż pozostanie we własnym mieszkaniu: stała, fachowa opieka, poczucie bezpieczeństwa, towarzystwo rówieśników, uwolnienie dzieci od konieczności pielęgnowania mnie. Zatrzymam się dłużej na tej ostatniej "dobrej" stronie.
Moja mama, babcia zresztą również, była kobietą gotową na każde poświęcenie dla rodziny; własne potrzeby – także zdrowotne, a zwłaszcza intelektualne – stawiając na ostatnim miejscu. Słowem, typowa „matka Polka”. Przed śmiercią, na jakieś dwa lata przed tym, nim straciła możność samodzielnego poruszania się ( w wieku 90 lat złamała kość udową i mimo operacji, nie stanęła już na nogach)  stopniowo przeistaczała się w osobę bardzo wymagającą. Co raz mniej liczyła się z naszymi (czyli jej dziećmi) możliwościami, nie pamiętając, że i my staliśmy się emerytami, że mamy własne rodziny i co raz mniej siły. Podobną metamorfozę przechodziły pod koniec życia matki moich koleżanek. Prawdopodobnie więc, ja również stanę się dużo większą egoistką niż jestem obecnie, zatruwając swoimi wymaganiami stare lata własnych dzieci. Dzisiaj, gdy mogę o tym wszystkich myśleć jeszcze z dystansem mówię: nie, nie chcę tego, a wyniki ankiety przeprowadzonej przez MEDI-system utwierdzają mnie w tym postanowieniu.
W ankiecie zapytano respondentów o główne negatywne skutki opieki nad bliskimi w domu. I cóż się okazało. 63% osób odpowiedziało, że zmniejszyły się ich zarobki, lub utracili pracę. Zrozumiałe dlaczego. Musieli przecież ograniczać swoją aktywność zawodową na rzecz siedzenia w domu z babcią. 59% uskarżało się na złe samopoczucie lub nawet depresję. Psychiatrzy znają dolegliwość nazywaną „zespołem stresu opiekuna”. Rozwija się ona na skutek przewlekłego przemęczenia opiekuna, braku snu, a także poczucia beznadziejności, bo , co tu dużo ukrywać, opiekowanie się starcami nie może mieć optymistycznego finału. Zawsze kończy się śmiercią tej bliskiej osoby. A po śmierci zaczyna się rozpamiętywanie przepełnione poczuciem winy: mogłam jeszcze to zrobić, mogłam tamto, siamto…czyli co? Coś co odsunęło by tylko w czasie to, co nieuchronnie musiało nadejść.
Trzeci negatywny skutek to ograniczenie kontaktów towarzyskich, prowadzące do izolacji społecznej wymieniany jest przez 47% respondentów. Ten skutek wynika z poprzednich: opiekun nie ma siły na spotkania z ludźmi, często we własnym mieszkaniu nie ma na to warunków a boi się wyjść z domu, gdyż  a nuż coś się stanie?! W ankiecie jest też mowa o kryzysach w rodzinie a nawet jej rozpadzie (19%), gdy brakuje czasu i cierpliwości na zajmowanie się własnym mężem czy żoną. Zatem to poświęcenie, którego spodziewamy się po dzieciach, o którym myślimy, że jest właściwe i dobre dla nich, że powinno odbić się pozytywnie na ich rozwoju duchowym – wcale nie spełnia tej roli. Częściej niż co druga rodzina opiekująca się w domu swoim dogorywającym seniorem, pogarsza własną sytuację życiową. Nie chcę tego dla własnych dzieci. Nie zamierzam wymuszać na nich opieki nade mną, gdy przestanę być w pełni samodzielna. Pragnę przenieść się wtedy do domu długoterminowej opieki.

Marcin Zawadzki, przewodniczący Rady Nadzorczej MEDI-system:

Jakość opieki długoterminowej w skali kraju pozostawia wiele do życzenia. Jest to uzależnione od poziomu finansowania tego sektora. Przy obecnym systemie placówki mniejsze niż 50-łóżkowe nie mają szans nawet na „wyjście na zero”, nie mówiąc o uzyskaniu uczciwej 10-procentowej marży. W efekcie można się spodziewać rozwoju usług skierowanych do pacjentów prywatnych, a tym samym ograniczenia tych usług w systemie publicznym

Pytanie brzmi: czy znajdzie się dla mnie miejsce w takim domu i czy będzie mnie stać na opłacenie w nim pobytu.

Na konferencji dowiedziałam się, że mogą z tym być kłopoty ponieważ należę do pokolenia, które zmieni „demograficzną strukturę ludności" w Polsce, postarzając społeczeństwo. Na zjawisko to, oprócz wydłużającego się okresu życia, złożą się jeszcze dwa inne; niski wskaźnik urodzeń oraz emigracja zarobkowa młodzieży. Skutkiem tego wszystkiego w 2035 roku co czwarty Polak będzie miał więcej niż 65 lat. Gromada siedemdziesięciolatków zwiększy się z 3,8 mln (tyle jest ich obecnie) do 6,3 mln osób. Ja osobiście, jak dobrze pójdzie, będę mogła na nich patrzeć z dystansem, gdyż w 2035 skończę 88 lat, zasilając rosnącą populację najstarszych Polaków. W 2010 roku grupa 80+ liczyła zaledwie 1,3 mln osób. W 2035 może nas być dwa razy więcej. Mówiąc szczerze, trochę mnie to przeraża. Chciałabym napisać, że może nie dożyję tych chwil, lecz boję się „wywoływać wilka z lasu", gdyż właściwie nie ma powodu żebym nie dożyła. Właśnie po dziesięciu miesiącach czekania dostałam się na rehabilitację, co przecież zwiększa moje szanse na długą i zdrową starość, prawda? Nawiasem mówiąc o mały włos nie zmarnowałabym tej szansy, gdy pani z rejestracji zadzwoniła do mnie i spytała:
- Czy pani nadal chce chodzić na te zabiegi?
- Jakie zabiegi – odparłam zdumiona.
- Rehabilitacyjne, przecież się pani zgłosiła w zeszłym roku!
- Chcę – odparłam szybko.
- To niech pani zgłosi się w poniedziałek – poinformowała mnie bez entuzjazmu. Może liczyła na to, że już nie żyję, albo że mi się tak pogorszyło, iż NFZ wydaje teraz pieniądze na moje leczenie szpitalne, które jak wiadomo jest droższe od rehabilitacji.


Czy widać jak będzie

Marzena Rudnicka, Prezes Krajowego Instytutu Gospodarki Senioralnej:

Decyzje o pobycie ojca, matki czy dziadków w placówce senioralnej nie są, ani nie będą,  dyktowane brakiem miłości w rodzinie, ale mają w swoim uzasadnieniu troskę o te osobę. Zapewnienie jej opieki, bezpieczeństwa, a także towarzystwa, którego dzieci nie mogą zorganizować


Raczej widać jak powinno być, jeśli chodzi o opiekę nad ludźmi starymi, wymagającymi stałej pomocy. Otóż powinni oni znajdować miejsca w domach opieki długoterminowej, tak właśnie jak dzieje się to w krajach Europy Zachodniej. Problem w tym, że domów takich jest mało, pobyt w nich jest kosztowny, a państwo nie stworzyło do tej pory planu rozwoju tego rodzaju usług, choć istnieje już Krajowy Instytut Gospodarki Senioralnej i ma swego prezesa, panią Marzenę Rudnicką. Polska jest jednym z krajów, które przeznaczają minimalne kwoty na opiekę długoterminową nad osobami niesamodzielnymi, tj. mniej niż 0,5% PKB. Największą, sieciową firmą oferującą usługi opiekuńczo - lecznicze jest w tej chwili organizator konferencji – spółka MEDI- system powstała w 2001 roku. Oferuje pacjentom ponad 650 miejsc w sześciu nowoczesnych placówkach w Warszawie i okolicach. Jest to największa w tej chwili sieciowa firma w zakresie usług opiekuńczo-leczniczych, z których skorzystało do dziś ponad 10 000 pacjentów. Koszt pobytu w domu MEDI-system wynosi 3000 – 3500 zł za miesiąc. Obejmuje zakwaterowanie w dwuosobowym pokoju, pięć posiłków dziennie, opiekę pielęgnacyjną oraz lekarską. Wydaje się, że wobec takiej oferty koszty nie są wysokie, lecz obecnie średnia emerytura to tylko 1887 zł brutto (dane ZUS) i raczej będzie maleć, a nie rosnąć. Zatem domy senioralne nie mogą być powszechnie dostępne bez dofinansowania, zresztą za granicą również są dofinansowywane. Opiera się na granicy absolutnego minimum kosztów potrzebnych do zapewnienia bezpieczeństwa i zaspokojenia najważniejszych potrzeb. Ponadto obejmuje osoby niezdolne do samodzielnego funkcjonowania, czyli przeważnie pacjentów z demencją, zaburzeniami poznawczymi, chorobą Picka, neuroboreliozami i innymi chorobami. Niesprawność ta musi wynosić co najmniej 40 punktów w międzynarodowej skali Barthela. Na skalę tę składa się 10 codziennych czynności, które pacjent może lub nie może samodzielnie wykonywać. Są to np. samodzielne spożywanie posiłków, ubieranie się, korzystanie z toalety itp. Im mniej tego rodzaju czynności jesteśmy w tanie wykonać, tym otrzymujemy więcej punktów. Punkty te mówią również o naszym zapotrzebowaniu na opiekę. Piszę o tym dlatego, żeby wyjaśnić, iż senior, który jest samodzielny według skali Barthela, czyli taki który starzeje się „zdrowo" musi się sam sfinansować, o ile marzy o zamieszkaniu w domu opieki z powodu tylko samotności, albo tylko braku poczucia bezpieczeństwa.Na pocieszenie dodam, że na pełnopłatne miejsce w domach MEDI-system prawie się nie czeka. Do refundowanych jest kolejka, przypominająca tę w której tkwiłam, czekając na zabiegi rehabilitacyjne. Ale się doczekałam, zdążyłam przed śmiercią. Jestem usatysfakcjonowana.
Z ankiety, której wyniki zostały zaprezentowane na konferencji wynika, że opieka w domach seniora jest przeważnie dobrze oceniana, brakuje jednak kryteriów wyznaczających standard takich placówek. Usłyszałam, że standaryzacja jest konieczna z co najmniej dwóch powodów. Po pierwsze dzięki niej ułatwiony będzie wybór odpowiedniej placówki, a po drugie – dofinansowanie ze środków publicznych powinny otrzymywać tylko te placówki, które działają na określonym poziomie. Trudno się z tym nie zgodzić. Tak zatem w obszarze „gospodarki senioralnej" jest naprawdę co robić i jest to robota dla obecnych trzydziestolatków. Powinni oni zadbać o swoją przyszłość zarówno jako opiekunowie starych, własnych rodziców, oraz jako przyszli seniorzy, czyli dla samych siebie, zwłaszcza gdy są singlami.


Tekst: Zofia Zubczewska
Zdjęcia: Stefan Zubczewski


 

 

 

Poprawiony: wtorek, 17 lutego 2015 20:59