Co z tym cholesterolem? Drukuj Email
Wpisany przez Zofia Zubczewska   
piątek, 12 grudnia 2014 12:18

Co z tym cholesterolem ?


Brać leki obniżające poziom cholesterolu, czy nie brać?
Czy wysoki poziom "złego" cholesterolu podwyższą ryzyko zawału albo udaru mózgu, czy nie podwyższa?
Dlaczego u naszych rodziców stężenie całkowitego cholesterolu wynoszące 250 jednostek, uznawali lekarze za prawidłowe, a nam zalecają przyjmowanie pigułek już przy 200 jednostkach?

Krąży po narodzie przekonanie o zmowie przemysłu farmaceutycznego z lekarzami dotyczącej zalecanego poziomu cholesterolu we krwi. Biznes ma polegać na tym, że im niższe zalecane stężenie tym więcej pacjentów musi przyjmować leki, co oznacza zwiększoną ich sprzedaż. Kompletnie nie mam skłonności do wiary w teorie spiskowe. Nie przypominam sobie żadnej, która znalazła by potwierdzenie w faktach. Lubię wyjaśnienia racjonalne. Takich właśnie wyjaśnień szukałam podczas konferencji prasowej nazwanej „Śniadaniem prasowym" zwołanej przez „Synevo, Labolatoria Medicover".

Dlaczego kiedyś za bezpieczny dla zdrowia uważano dużo wyższy poziom, stężenia całkowitego cholesterolu we krwi niż obecnie? Mam w domu „Encyklopedię zdrowia" wydaną w 1982 roku przez PWN i w niej jako prawidłowy poziom cholesterolu wymienia się 150-260 mg/dl, z uwagą, że powyżej tego poziomu zaczyna się proces miażdżycowy. Mam też kartę z tegorocznymi wynikami moich badań, na której zakres referencyjny dla cholesterolu całkowitego wyznaczają cyfry 120 – 200. Skąd tak znaczne różnice?
- Z postępu wiedzy – odpowiedział na wspomnianej konferencji pan prof. Dr hab. Dariusz Sitkiewicz (fot. z lewej) z Katedry Biochemii i Chemii Klinicznej Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. – Zalecenia co do poziomu cholesterolu opierają się na wynikach badań ważących ryzyko chorób serca z poziomem cholesterolu. Nie są to „twarde" dowody naukowe. W drugiej połowie zeszłego wieku dowiedziono, że wysoki poziom cholesterolu, nadciśnienie tętnicze oraz zmiany w zapisie EKG wskazują na podwyższone ryzyko chorób sercowo-naczyniowych. Pytanie brzmiało i brzmi jaki jest poziom bezpieczny? Im mniej wiedzieliśmy na temat cholesterolu, tym wyznaczaliśmy jego wyższy, „zdrowy" poziom.
Dzisiaj przyjmuje się, że najbezpieczniej jest, gdy zdrowy człowiek, prowadzący zdrowy tryb życia ( nie pali papierosów, nie jest otyły, nie ma nadciśnienia ani innych przewlekłych chorób) ma cholesterol całkowity na poziomie 190 mg/dl, LDL na poziomie 115 jednostek i mniej, HDL – 45 jednostek dla kobiet, 40 dla mężczyzn, trójglicerydy – 150 mg/dl.
- Poziomy te są inne w przypadku chorych osób – mówił dr n.med. Filip Szymański z Kliniki Kardiologii Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. – Jeśli pacjent ma chorobę wieńcową, albo jest po udarze mózgu, do tego choruje na cukrzycę lub inne choroby dążymy do tego, aby poziom LDL w jego krwi wynosił mniej niż 100 mg/dl, najlepiej 70, wzrastał natomiast HDL, który działa ochronnie na serce.

Dlaczego cholesterol może nam zaszkodzić, mimo że jest substancją niezbędną do życia, powstającą w naszej wątrobie?
Mówimy potocznie o złym i dobrym cholesterolu, choć cholesterol jest tylko jeden. Jest on substancją woskowatą, która nie rozpuszcza się we krwi (tak jak olej nie rozpuszcza się w wodzie). Powstaje w wątrobie ale występuje w każdej komórce naszego ciała, więc musi być po organizmie transportowany. Transportują go nośniki, lipoproteidy dwojakiego rodzaju: o niskiej gęstości, stąd mówimy o cholesterolu LDL; i wysokiej gęstości – HDL. LDL krąży po organizmie, biorąc udział w procesach niezbędnych dla trwania życia (np. budowie ścian komórek, syntezy hormonów). Jego nadmiar „zabiera" HDL i przenosi do wątroby, gdzie LDL rozpada się, a następnie jest wydalany z organizmu.
- Problem zaczyna się wtedy, gdy cholesterolu związanego z LDL jest za dużo w stosunku do ilości związanego z HDL – wyjaśnia dr n. med Andrzej Marszałek (fot. z prawej), dyrektor medyczny firmy Synevo - Wtedy to nadmiar cholesterolu frakcji LDL odkłada się w ścianach tętnic. Proces ten trwa latami, w sposób niezauważalny. W miejscu złogów cholesterolu tworzą się nacieki zapalne i powstaje blaszka miażdżycowa, która aktywuje procesy zakrzepowe, zwęża światło naczynia krwionośnego, upośledza tym samym przepływ krwi, w końcu prowadzi do zamknięcia naczynia. Określony obszar danego narządu zostaje pozbawiony dopływu tlenu i wszystkiego, co do prawidłowego funkcjonowania jest mu niezbędne. Pacjent choruje na miażdżycę. Może ona doprowadzić do zawału serca, może też spowodować udar mózgu. Od lat prowadzone są badania nad przyczynami miażdżycy i jej powikłaniami. Wiadomo, że chorobie tej sprzyja stres, obfita dieta bogata w tłuszcze, nieregularne posiłki, niska aktywność fizyczna, czasem rodzinne predyspozycje. Jeśli powyższy opis odpowiada naszemu stylowi życia, to powinniśmy spodziewać się kłopotów sercowych.

Co sądzę o publikacjach w Internecie mówiących, że zagrożenie cholesterolem to bujda i spisek biznesowy?
Jestem pewna, że nie napisałabym takiego artykułu nie mając niepodważalnych dowodów, wiem bowiem, że z powodu choroby sercowo – naczyniowej (nadciśnienia tętniczego, choroby niedokrwiennej serca, zawału mięśnia sercowego, niewydolności serca, udaru mózgu) umiera najwięcej osób w Polsce. Znam też model przeciętnego, polskiego zawałowca (był on wiele razy przedstawiany w prasie). Jest to mężczyzna 60 – 70. letni (60% chorych), palący (75%) cierpiący na nadciśnienie (75%) co drugi ma podwyższony cholesterol, co czwarty jest otyły. Ile razy słyszę komentarze na widok grubego, zwłaszcza spoconego faceta: - Matko, on chyba dostanie zawału.
Przyjmujemy więc do wiadomości, że nadwaga może zniszczyć nasze serce. Dlaczego zatem kwestionujemy fakt, że uczyni to szybciej, gdy do otyłości dołączy się podwyższony poziom cholesterolu – a takie właśnie są obserwacje lekarzy.
W artykułach podważających znaczenie podwyższonego poziomu cholesterolu dla naszego zdrowia, przeczytałam, że co drugi zawałowiec ma prawidłowy ten poziom. I co z tego. Przecież co drugi ma nieprawidłowy. Choroba serca powstaje z wielu przyczyn. Cholesterol nie musi nią być, lecz gdy jest podwyższony ryzyko zawału wzrasta, wiadomo to już od 1961 roku, jak powiedział prof. Dariusz Sitkiewicz.
Drugi powód dla którego jestem za kontrolowaniem poziomu cholesterolu jest taki, że kontrolowanie to sprzyja naszemu zdrowiu nawet wtedy, gdy nie zawracamy sobie głowy cholesterolem. Bo co trzeba zrobić, aby bez leków obniżyć poziom cholesterolu? Wyluzować się – to powinno poprawić nam humor. Ograniczyć jedzenie zwłaszcza tłustych pokarmów – dzięki temu schudniemy i ułatwimy funkcjonowanie naszej wątroby oraz trzustki. Kto nie chciałby być szczuplejszy niż jest?
Być aktywnym fizycznie, dla seniorów zaleca się 40 minut codziennego, energicznego marszu. Endorfiny (hormony szczęścia) które wydziela nasz mózg w trakcie wysiłku fizycznego sprawią, że otrzymamy nagrodę w postaci lepszego samopoczucia. Warto o tym pamiętać, gdyż wprowadzenie w życie tego trzeciego zalecenia o aktywności fizycznej jest najtrudniejsze chyba. Jest tak trudne, że aż się człowiekowi nie chce ruszyć z fotela. Jeśli jednak robi się to codziennie przez jakiś czas, powstaje coś w rodzaju uzależnienia od wysiłku fizycznego. Zdrowe jest to uzależnienie.
Oczywiście są przypadki, że mimo prowadzenia zdrowego stylu życia mamy podwyższony poziom cholesterolu. Wtedy trzeba sięgnąć po leki zalecone przez lekarza.

Jakie badania powinniśmy wykonać dla kontroli zdrowia naszego serca i mózgu?
Pan dr Andrzej Marszałek odpowiada tak:
- Raz w roku należy wykonać następujące badania: stężenie glukozy, stężenie kreatyniny, lipidogram, morfologię krwi obwodowej, ogólne badanie moczu. Pod pojęciem lipidogram kryje się pakiet oznaczeń, obejmujący badanie stężenia cholesterolu całkowitego, trójglicerydów oraz frakcji LDL i HDL cholesterolu. Dodatkowo, w zależności od naszego samopoczucia, konieczna może być ocena funkcji tarczycy oraz aktywności enzymów wątrobowych AST i ALT.

W przypadkach zagrożenia zawałem lub udarem mózgu (np. gdy mamy wysokie ciśnienie albo cukrzycę) można wykonać badania określające ryzyko sercowo-naczyniowe. Bada się wtedy subfrakcje HDL i LDL.
– Dzisiejsza wiedza i możliwości diagnostyki laboratoryjnej pozwalają nam bliżej przyjrzeć się zależnościom nie tylko między frakcjami cholesterolu LDL i HDL, ale także między ich subfrakcjami. Możemy dzięki temu określić ryzyko wystąpienia u pacjenta choroby sercowo-naczyniowej – mówił prof. Dariusz Sitkiewicz. – Cholesterol HDL działa ochronnie na serce i naczynia, gdy jego subfrakcje mają odpowiednie właściwości. Rozróżniamy dwie subfrakcje: prawidłowe, czyli dojrzałe i duże cząsteczki HDL działają przeciwzapalnie, przeciwutleniająco i stymulują transport zwrotny cholesterolu do wątroby. Takie działanie wpływa hamująco na rozwój miażdżycy. Druga subfrakcja HDL to małe, niedojrzałe cząsteczki. Są one odpowiedzialne za uszkodzenia śródbłonka naczyniowego i stany zapalne prowadzące do wzrostu ciśnienia krwi oraz rozwoju miażdżycy. W przypadku frakcji LDL także występują duże i małe cząsteczki. Niebezpieczne są małe, gdyż łatwo wnikają w ścianę naczynia i tworzą blaszkę miażdżycową. Jeśli ich ilość jest podwyższona, to ryzyko choroby sercowo-naczyniowej wzrasta: według niektórych danych nawet o 300 procent. Gdy zachodzi potrzeba można określić stężenie wszystkich tych frakcji.
Napisałam o subfrakcjach dlatego, by powiedzieć, że w badaniach nad wpływem cholesterolu na nasze zdrowie nie ma zastoju. Wiemy więcej niż wiedzieliśmy w czasach, gdy chorowali nasi rodzice. Nic więc dziwnego, że nas leczy się inaczej. Dzisiaj można nawet zadać sobie pytanie czy dobry cholesterol HDL zawsze jest dobry? Nie wiemy co nauka odkryje.
- Na razie, na podstawie obserwacji klinicznych wiadomo nam, że lepiej jest mieć niski poziom cholesterolu niż wysoki – podkreślał pan dr. Filip Szymański (fot. z lewej) - Dbanie o niski poziom cholesterolu nikomu nie może zaszkodzić.
Zgadzam się z tym i dodam, że nie zaszkodzi też zwolennikom teorii spiskowych.


Tekst: Zofia Zubczewska
Zdjęcia: Stefan Zubczewski