Spór o ropuchę
Czy ropucha może w ogródku wyrządzić szkodę? Ja uważam, że nie. Wręcz przeciwnie gdyż poluje na owady, niektóre uszkadzające moje rośliny. Innego zdania jest sąsiadka, która tępi ropuszki, gdyż obawia się, że mają jad w skórze niebezpieczny zwłaszcza dla dzieci. Która z nas ma rację?
Babcia Halina
Prawdopodobnie spotykacie Panie ropuchę szarą, która jest największym i najbardziej rozpowszechnionym naszym płazem (oprócz niej mamy jeszcze dwa inne, rzadsze gatunki ropuch). Lubi mieszkać w sadach i ogrodach, ukryta pod kamieniem lub w jamce wygrzebanej w ziemi. Jest niesłychanie przywiązana do swojej kwatery, do której zawsze wraca. Może w niej mieszkać przeszło dwadzieścia lat. Prowadzi późno wieczorny tryb życia. Wypełza wtedy ze swego domku na polowanie. Porusza się niezgrabnie, łazi właściwie, skacze bardzo słabo (tylko malutkie ropuszki szybko skaczą). Jej pękate, przypominające grudę ziemi, szare ciałko, gramolące się wolno przez trawę wygląda zabawnie i bezbronnie. Wiele młodych psów i kotów przekonało się jednak, że ropuszki potrafią się bronić. Zaskoczone przez wrogów nieruchomieją i nadymają się, wydzielając pod wpływem strachu trującą substancję. Zwierzak, który dotknie pyskiem tej wydzieliny zalewa się śliną. To spotkanie z ropuchą jest dla niego tak przykre, że zapamiętuje je na całe życie, dzięki czemu szerokim łukiem omija nie tylko ropuchy ale i inne żaby. Teoretycznie jadem ropuchy można zatruć człowieka, ale trzeba by do tego użyć wydzieliny kilkudziesięciu osobników i wstrzyknąć ją wprost do naczynia krwionośnego. Niebezpieczeństwa zatrucia (także dla psów i kotów) po kontakcie z jedną ropuchą nie ma. Spokojne dotknięcie ropuszki, czy nawet wzięcie ją w rękę (aby na przykład usunąć ją z drogi) również nie jest groźne. Zwierzątko ma silne nerwy, naprawdę musi się mocno zaniepokoić o swe bezpieczeństwo, by najpierw nadąć się a następnie wydzielić trujący płyn z drobnych gruczołów rozsianych na grzbiecie (głównie). Moje wnuczki lubiły opiekować się malutkimi ropuszkami (długości 2-4 cm), które przeobrażają się w lipcu z kijanek, wychodzą z wody i szukają na lądzie miejsca dla siebie. Pojawiają się wówczas masowo zwłaszcza po deszczu (mówimy wtedy, że żabami bije), skaczą bezładnie, wpadają pod koła samochodów. Dzieci w rękach przenoszą te ropuszki na pobocze, na trawę. Kiedyś próbowały je też przetrzymywać w miednicy (czyli w domku dla nich urządzonym) co kończyło się zwykle ucieczką ropuszek. Nigdy nikomu nie stała się krzywda w trakcie tych kontaktów: ani dzieciom ani żabkom. Małe ropuszki nie mają jeszcze rozwiniętych gruczołów jadowych. Starsze natomiast, już dysponujące jadem, nie budzą odruchów opiekuńczych, gdyż postrzegamy je jako „brzydkie”. Zresztą spotkania z nimi bywają rzadkie, gdyż ropuchy w dzień śpią. Reasumując; ropuchy nie stanowią żadnego zagrożenia dla dzieci. Jeśli ktoś je tępi to z powodu starych przesądów i nieznajomości ich biologii. Do dziś zakorzeniony jest, na przykład przesąd, że ropuchy niszczą truskawki. To nieprawda. Ropuchy zjadają ślimaki żerujące na truskawkach. Pożerają też inne szkodniki (stonkę ziemniaczaną, chrząszcze, nawet młode żmije) pomagając ogrodnikom w ochronie ogródka przed szkodnikami. W niektórych krajach hoduje się ropuchy, by sprzedawać je plantatorom dla ochrony upraw warzywnych i owocowych. Babcia Aniela |